Misją Parku Narodowego Gór Stołowych jest ochrona przyrody i dziedzictwa kulturowego Gór Stołowych z myślą o przyszłych pokoleniach. Utworzony we wrześniu 1993 roku park o powierzchni 6340 ha jest położony na terenie Sudetów Środkowych przy granicy polsko-czeskiej. W bezpośrednim sąsiedztwie parku znajdują się popularne uzdrowiska: Polanica Zdrój, Duszniki Zdrój i Kudowa Zdrój.
Szczeliniec Wielki to tylko jedno z miejsc w parku, które jest interesujące. W obrębie parku zamierzam jeszcze zapoznać się z takimi miejscami jak Błędne Skały, Skalne Grzyby, Łęczyckie Skałki, Radkowskie Skały oraz Wodospady Pośny. W ten sposób układa się scenariusz na kolejne wakacje w Kudowie.
Gdzieś tam po drodze towarzyszyły nam dinozaury, które jednak nie stanowiły dla nas szczególnej atrakcji. Tak się złożyło, że w Szczelińcu mieliśmy okazję być kilkakrotnie. Prezentowane tutaj fotografie pochodzą z dwóch wycieczek, które czasowo oddziela około 10 lat.
Powracając do tematu. Parking oraz wstęp do labiryntu, czyli do wnętrza skał był płatny. Parę minut drogi od parkingu natrafiliśmy na kilka straganów, przy których w drodze powrotnej posililiśmy się smakowitą pajdą chleba ze swojskim smalcem i kiszonym ogórkiem.
Na górę Szczeliniec prowadzą bardzo długie schody. Trzeba się po nich wspinać aż do wejścia do skał. A w nich poruszamy się wąskimi ścieżkami po ścieżkach umieszczonych na drewnianych kładkach. Istnieja wąskie miejsca, przez które trudno przecisnąć się z plecakiem.
Bardzo ciekawym fragmenten Szczelińca są wąskie i strome skalne trasy wędrowne. Panuje tutaj specyficzny klimat. Charakteryzuje się on tym, że bardzo długo utrzymuje się tutaj śnieg.
Przechodząc tymi trasami musieliśmy czasem zdejmować nasze plecaki, bo było tak wąsko. Sam labirynt skalny jest na tyle atrakcyjny, że stał się planem filmowym na którym kręcono zdjęcia do filmu "Opowieści z Narnii: Książe Kaspian"
Na zwiedzenie górskich skał wystarczy kilka godzin. Oczywiście czas przejścia zależy od wielu czynników. Między innymi od tego, czy często robimy przerwy, czy jest z nami pies albo dzieci. A może lubimy bardzo fotografować i szukamy odpowiednich motywów?
W każdym bądź razie nam wędrówka po zakamarkach Szczelińca zajęła około trzech godzin. Pierwsze, co przykuwa tutaj uwagę, to schody. Gdzieś tam wyczytałem, że jest tutaj ponad 600 stopni. Prowadzą one w dół do piekiełka oraz w górę na szczyt, gdzie spotykamy te fantastyczne skały.
I tak wędrując sobie tymi ścieżkami trafiamy na wyjście przypominające skorupę ogromnego żółwia. Przesadziłbym, gdybym stwierdził, że w tym momencie oślepiło nas słońce. Ale naszą uwagę skupiły na sobie nietypowe drzewa, a właściwie ich korzenie rozmieszczone na powierzchni podłoża. To obraz kojarzący się z klimatem tropikalnym. W tym jednak przypadku były to znane mam powszechnie brzozy.
Są miejsca ciasne, są też zalane wodą, gdzie trzeba uważać, żeby przedostać się suchą stopą. Często trzeba się pochylać, co wymusza trochę gimnastyki, która z kolei przyczynia się do wzrostu apetytu.
Drewniane kładki mogą być śliskie, więc trzeba uważać, żeby nie zaliczyć miękkiego lądowania.
Dotarcie na szczyt Szczelińca wynagradza nas panoramicznym widokiem na duży obszar Gór Stołowych i Parku Narodowego. Nie trudno dostrzec, że właśnie York Fafik szybko dostosował się do panujących warunków upodabniając się do skały na fotografii powyżej.
I nawet York Fafik zdezorientowany rozwojem sytuacji podjął decyzję o odwrocie.
Wąskie przesmyki pomiędzy skałami, gra światła i cienia oraz same skały to doskonała możliwość do robienia świetnych zdjęć dla każdego, kto lubi fotografować.
A od czasu do czasu w skałach pojawiali się turyści, którzy także zwiedzali to miejsce. No i nawet miejsce to sprowokowało nas do pozowania do pamiątkowej fotografii, co nie wszystkim przypadło do gustu i szybkim krokiem je opuścili.