Mit dieser Frage beginne ich meine Reise nicht nur durch den Raum, sondern auch durch die Zeit. Erinnerungen werden wach an jene für mich schon lange zurückliegenden Tage, als Ausflüge ans Meer noch etwas Besonderes waren. Mehr als ein halbes Jahrhundert ist es wohl her, dass wir als Familie die ersten Ferien an der Ostsee verbrachten. Für mich als bescheidenen und ordentlichen Jungen war schon die Zugfahrt von Kattowitz in Schlesien nach Kolberg am Meer ein großes Erlebnis und Grund zur Freude. Die besondere Szenerie wurde durch den damals allgegenwärtigen Bergbau und die damit verbundene Kohle geprägt. Ich erinnere mich noch gut an die Waggons mit Abteilen, in denen die Sitzbänke aus Holz waren und deren obere Teile mit speziellen Gurten heruntergeklappt und aufgehängt werden konnten, um zusätzliche Schlafplätze zu schaffen, die von den Kindern genutzt wurden. In Posen wurde die Lokomotive meist spät abends durch eine mit Kohle befeuerte Dampflokomotive ersetzt. Und von Posen aus fuhr unser Zug gemächlich durch den Wald, schaukelte majestätisch auf den Schienen, während die Funken des Kohlefeuers im Kessel nach oben sprühten. Heute ist so etwas undenkbar, aber damals hatte es eine magische Wirkung. Ich wachte frühmorgens auf dem kleinen Bahnhof von Podczele bei Kolberg auf.
Tym pytaniem rozpoczynam moją podróż nie tylko w przestrzeni, ale także w czasie. Wspomnienia powracają do tych dla mnie już odległych dni, kiedy wyprawy nad morze były czymś wyjątkowym. Minęło już chyba ponad pół wieku, odkąd w kręgu rodzinnym spędzaliśmy pierwsze urlopy nad Bałtykiem. Dla mnie, jako skromnego i ułożonego chłopca, sama podróż koleją z Katowic na Śląsku do Kołobrzegu nad morzem była wielkim przeżyciem i powodem do dumy. Sprawiała to wyjątkowa sceneria, którą zdominowało wszechobecne wtedy górnictwo i związany z nim czarny węgiel. Dobrze pamiętam wagony z przedziałami, w których ławki do siedzenia były z drewna, a ich górną część można było rozłożyć i zawiesić za pomocą specjalnych pasów, tworząc dodatkowe miejsce do spania, z którego korzystały dzieci. W Poznaniu, zazwyczaj późnym wieczorem, następowała wymiana lokomotywy na parową, napędzaną węglem. I od Poznania pociąg nasz przemierzał spokojnie trasę wiodącą przez las, kołysząc się majestatycznie na torach, a z parowozu strzelały w górę iskry spalanego w kotle węgla. Dzisiaj coś takiego jest nie do pomyślenia, ale wtedy miało to magiczne działanie. Budziłem się wcześnie rano już na miejscu, na małej stacji kolejowej w Podczelu niedaleko Kołobrzegu.
Und so ist es geblieben. Gerade die Ausflüge ans Meer dort haben wohl für immer meine Vorstellung von einem Strand geprägt, die zur Grundlage für Vergleiche mit anderen Meeren, Küsten und Stränden geworden ist. Jedes Mal drängt sich dieser Vergleich automatisch auf und lässt mich prüfen, ob der Sand fein und hell genug ist, ob die Muscheln am Ufer sicher sind und ob die Wellen nicht zu trügerisch sind. Das sind nur einige Beispiele für solche Vergleiche. Und dann kommen die Erinnerungen zurück, an die Spaziergänge am Strand, an die Abende in den Weidenkörben. Diese Körbe waren nicht verschlossen, sie standen allen offen. Sie waren nicht mit Tüchern und Schwämmen ausgelegt. Ich erinnere mich, dass sie grün oder graublau waren. Abends, wenn sie leer waren, sammelten wir sie in einem Kreis, der uns vor dem Wind schützte. Manchmal begleitete uns eine Gitarre und es gab etwas zu trinken. Tagsüber am Strand, wo die Sonnenanbeter in ihren Liegestühlen lagen und dem Transistorradio mit der langen Teleskopantenne lauschten, liefen die Eisverkäufer mit Eis am Stiel herum. Sie riefen lustige Sprüche wie "Mann, Mann, sei nicht blöd, lass dir von deiner Frau ein Eis kaufen". Und diese Sentimentalität, diese Nostalgie ist geblieben. Ich vermisse diese Strände mit den hölzernen Buhnen, auf denen man stehen und den Wellen zuschauen konnte. Ich vermisse diese Strände mit den Fischernetzen, den Booten und eben diesen Weidenkörben. Irgendwie ist das alles kommerziell und unattraktiv geworden.
No i tak to zostało. Właśnie tamtejsze wyjazdy nad morze chyba na zawsze wyrobiły u mnie pewne wyobrażenie plaży, które stało się podstawą porównań z innymi morzami, wybrzeżami i plażami. Za każdym razem takie porównanie narzuca się podświadomie i powoduje, że sprawdzam, czy piasek jest wystarczająco miałki i jasny, czy muszle na brzegu są bezpieczne, czy fale nie są zbyt zdradliwe. To tylko przykłady tych porównań. A potem powracają wspomnienia, czyli piesze wędrówki po plaży, wieczory spędzane w wiklinowych koszach. Kosze te nie były zamykane na kłódki, były otwarte dla wszystkich. Nie były wyściełane tkaninami i gąbką. Pamiętam, że były w kolorze zielonym albo też szaro-niebieskim. Wieczorami, kiedy one pustoszały, gromadziliśmy je w krąg, który nas ochraniał od wiatru. Czasem towarzyszyła nam gitara i było coś do picia. A w ciągu dnia po plaży, na której opalali się plażowicze okopani w grajdołkach, słuchając przy tym radia tranzystorowego z długą anteną teleskopową chodzili sprzedawcy lodów na patyku. Wykrzykiwali przy tym śmieszne hasła typu "mężu, mężu nie bądź głupi, niech ci żona loda kupi!" I ten sentyment, nostalgia pozostały. Brak mi tych plaż z drewnianymi falochronami, na których można było stanąć i obserwować załamujące się fale. Brak mi tych plaż z sieciami rybackimi, kutrami i tymi właśnie koszami z wikliny. Jakoś stało się to wszystko komercyjne i mało atrakcyjne.
Es gibt Ausnahmen, wo man noch Bilder von diesen Momenten finden kann. Und dann betrachte ich die Natur durch die Fotos meines Vaters, der meist auf der Gegenseite des Objektivs stand. Ich sehe Wellenbrecher und diese einfachen Weidenkörbe. In mir mischt sich ein Gefühl der Traurigkeit, dass es das nicht mehr geben wird, mit einem Gefühl der Erleichterung, dass es solche Orte noch gibt. Denn die Zeit vergeht so unerbittlich schnell. Damals, als Kind, war ich stolz darauf, mutig auf dem Wellenbrecher zu stehen oder Sandburgen zu bauen. Und Mama war bei uns und genoss den Strand und die Sonne. Es war eine Zeit voller Freude und Sorglosigkeit, an die ich mich mit einem Lächeln erinnere.
Są wyjątki, gdzie jeszcze można spotkać obrazy tamtych chwil. I wtedy postrzegam naturę przez fotografie mojego Taty, który przeważnie znajdował się po przeciwnej stronie obiektywu. Spotykam falochrony i te proste wiklinowe kosze. Miesza się we mnie uczucie smutku, że już to już nie wróci, z uczuciem pewnej satysfakcji, że są jeszcze takie miejsca. Bo ten czas tak nieubłagalnie szybko upływa. Wtedy, jako dziecko, byłem dumny, że odważnie stoję na falochronie, albo że buduję zamek z piasku. A nasza Mama jest z nami i cieszy się plażą i słońcem. To były czasy pełne radości i beztroski, które wspominam z uśmiechem na twarzy. .
Diese schwarz-weißen Fotografien stammen aus den 60er Jahren des letzten Jahrhunderts. Seit ich mich erinnern kann, hat mein Vater gerne fotografiert. Es war seine Leidenschaft. Der gesamte Prozess des Foto-Erstellens umfasste viele Schritte: zuerst das Fotografieren, dann das Entwickeln des Films und schließlich das eigentliche Bearbeiten der Fotos. Heutzutage sind Begriffe wie "Entwicklungsdose", "Vergrößerungsgerät" oder "Küvette" eher selten, und eine Dunkelkammer ist eine echte Rarität. Auf die analoge Fotografie auf Papier unter häuslichen Bedingungen gehe ich in meinem Buch etwas ausführlicher ein. Die hier gezeigten digitalen Kopien dieser Fotos habe ich selbst gemacht, ohne irgendwelche Korrekturen oder Anpassungen vorzunehmen. Ich habe lediglich versucht, die alten Negative durch vorsichtiges Entstauben etwas aufzufrischen. Es ist, als würde man analoge Schallplatten hören, die sorgfältig auf einem Plattenspieler abgespielt werden. Sie bringen die Atmosphäre vergangener Tage zurück, so wie hier, wo das Flair des alten Kołobrzeg spürbar ist. Auf den folgenden Seiten konzentriere ich mich auf die heutige Stadt, ohne jedoch ihre Geschichte zu vergessen.
Te czarno-białe fotografie pochodzą z lat 60. ubiegłego wieku. Odkąd pamiętam, mój Tata zawsze miał słabość do fotografowania. To była jego pasja. Cały proces tworzenia zdjęć obejmował wiele etapów: najpierw robienie zdjęć, potem wywoływanie filmu, a na końcu sam proces obróbki fotografii. Dzisiaj takie przedmioty jak koreks, powiększalnik czy kuweta, są raczej rzadkością, a ciemnia to symbol dawnej fotografii. Temat powstawania analogowej fotografii na papierze w warunkach domowych rozwijam nieco szerzej w mojej książce. Zamieszczone tutaj kopie cyfrowe tych fotografii wykonałem samodzielnie, nie dokonując żadnych korekt ani poprawek. Starałem się jedynie nieco odświeżyć te stare klisze, delikatnie je odkurzając. To tak, jakby słuchać analogowych płyt, które starannie układamy na gramofonie. One wprowadzają atmosferę dawnych dni, podobnie jak tutaj, gdzie unosi się klimat dawnego Kołobrzegu. Na kolejnych stronach skupiam się na obecnym mieście, nie zapominając jednak o jego historii.
Das zweisprachige Reisebuch
"Von den
Dwujęzyczna książka podróżnicza "Von den Kaiserbädern bis nach Kolberg & Od Cesarskich Uzdrowisk aż do Kołobrzegu" opowiada o Cesarskich Uzdrowiskach Bansin, Heringsdorf i Ahlbeck oraz o Świnoujściu, Międzyzdrojach i Kołobrzegu, a także o wyspach Uznam i Wolin oraz o Wolińskim Parku Narodowym.
Das Buch kann online unter Amazon.de bestellt werden. Das Buch enthält zahlreiche Abbildungen der beschriebenen Orte und der kleine Hund York Fafik begleitet uns.
Książkę można nabyć online w serwisie KPD Amazon . W książce znajduje się wiele ilustrcji obrazujących opisywane miejsca, w których towarzyszy nam mały piesek York Fafik.
Gleichzeitig möchte ich dich ermutigen, einen Blick in meine anderen Bücher zu werfen, in denen es um die Erkundung der coolen Orte geht, die ich besuchen und beschreiben durfte. Aber nicht nur.
Jednocześnie zachęcam do zapoznania się z moimi dalszymi książkami związanymi ze zwiedzaniem fajnych miejsc, które miałem okazję zobaczyć i opisać. Ale nie tylko.
Und diese geheimnisvolle Gestalt auf dem Bild ist der Handrystol, der Wanderer aus der Welt der Fantasie, der jedes meiner Bücher begleitet. Auf meine Bitte hin wurde es von einer bezaubernden Prinzessin gemalt, und seitdem sind ihre Illustrationen Teil meiner Bücher.
Der unten stehende Link führt dich direkt zu einem der oben genannten Orte.
A ta tajemnicza postać na obrazie przedstawia Handrystola,
czyli wędrowca ze świata fantazji, który towarzyszy każdej mojej książce. Na moją prośbę namalowała go pewna urocza księżniczka i odtąd jej ilustracje są częścią moich książek.
Poniższy link prowadzi właśnie do jednego z takich miejsc, do których zagląda również Handrystol.